Wino wygląda jak krew. To dziwne,
bo wczoraj przypominało tylko zwykły sok wiśniowy, a dzisiaj wszystko się
zmieniło. Znowu. Alkohol ma dokładnie ten sam odcień, co szrama pod jej okiem,
ale krew na policzku miesza się z fioletowymi jagodami. Jagody i wino to złe
połączenie. Boli jak cholera.
Życie jest do dupy.
Otarła zdrowe oko, zapaliła
papierosa i dolała sobie wina. Usłyszała kroki na korytarzu. Zamarła. Czy to…?
– Ewa?
Damski głos. Odetchnęła z ulgą,
choć jej serce wcale się nie uspokoiło, tylko waliło jak oszalałe, bo znała ten
głos. Słyszała go wiele razy, kiedy szeptał jej imię.
Nie mogła o tym myśleć.
– Czego chcesz? – warknęła, gdy
Patrycja weszła do pokoju. Kobieta zawahała się i cofnęła, słysząc ton Ewy.
– Przyszłam ci pomóc – powiedziała,
unosząc nieco brodę, ale bawiąc się nerwowo palcami. Chyba bała się kolejnego
wybuchu.
Ewa roześmiała się gardłowo i
zgasiła papierosa.
– Tracisz czas. Idź stąd. Nic od
ciebie nie chcę. – Wiedziała, że Patrycja nie posłucha, ale chciała się jej jak
najszybciej pozbyć. Jeszcze na nią nie spojrzała. To by było jak otwarcie
starej rany.
Choć ta rana nie była stara i wciąż
obficie krwawiła. Może dlatego, że Ewa regularnie posypywała ją solą nad
kieliszkiem wina.
– Na Boga, Ewka, nie rób tego.
Widzę, że potrzebujesz pomocy. Znowu pijesz – stwierdziła odkrywczo Patrycja.
– Wow, brawo, Sherlocku. Możesz już
stąd iść? Chcę się przespać, a nie mogę na ciebie patrzeć. – Końcówka
zabrzmiała zdecydowanie słabiej niż początek. Patrycja oczywiście nie
posłuchała.
– Nie rób tego – powtórzyła.
– Nie rób czego? – zagrzmiała Ewa i
odwróciła się na stołku. To był błąd. Teraz widziała Patrycję w całej
okazałości. Wyglądała promiennie i świeżo ze swoimi pięknie ułożonymi złotymi
włosami i nienagannym makijażem. Ciemne włosy Ewy przypominały gniazdo, a po
policzkach spływał jej tusz. Szminka została na kieliszku. Sięgnęła po niego i
napiła się, nie odwracając wzroku. Nie potrafiła go teraz odwrócić.
– Jezus Maria. – Patrycja zakryła
sobie usta dłonią, kiedy zobaczyła twarz Ewki, a ta prychnęła.
– Wiem, że nie jestem piękna, no
ale bez przesady – jej głos był pełen goryczy. Patrycja nawet się nie
uśmiechnęła, tylko podeszła do niej i ujęła jej twarz w dłonie.
– Nie trzeba tego szyć? Byłaś z tym
u lekarza?
To oczywiście było pytanie
retoryczne, bo Ewa nigdy nie chodzi do lekarza. Lekarze zadają pytania. Ich
oczy się spotkały i wtedy Ewa musiała odwrócić wzrok. Kiedy znowu odważyła się
spojrzeć, Patrycja szlochała, stojąc nieco dalej. Jej łzy sprawiły, że Ewa
poczuła się jak ostatnia suka.
– Co ty tu robisz, co? – spytała
cicho Patrycja po dłuższym milczeniu. – Dlaczego po prostu nie wyjdziesz teraz,
zostawisz go i nigdy nie wrócisz?
– I gdzie twoim zdaniem mam iść? –
odpowiedziała pytaniem, sama się nad tym bardzo często zastanawiała. Patrycja
nie odpowiedziała. – Ale mieszkanie ładne, nie? Szkoda, że ma takiego
beznadziejnego właściciela… – Ewa przerwała ciszę i uniosła kieliszek jakby
wznosiła toast.
Patrycja patrzyła na nią, jakby
postradała zmysły.
– Możesz zamieszkać u mnie –
oznajmiła, śmielej niż zamierzała. Ewa nawet nie zaszczyciła jej spojrzeniem na
tę wzmiankę. – Nie możesz ignorować tego, co się wydarzyło – pouczyła ją po
kolejnej dłuższej chwili.
Ewa to wiedziała. Ale nie potrafiła
inaczej. Nienawidziła siebie za to, co się wydarzyło, nienawidziła za to, że
nie chce o tym zapomnieć ani tego zignorować, nienawidziła, bo odświeżała te
wspomnienia i nienawidziła, bo chciała więcej.
– Nie mogę patrzeć, jak cierpisz,
Ewa.
Zero reakcji.
– Ewka, do cholery! Nie potrafisz
się odezwać?! Kocham cię, rozumiesz?
Wtedy Ewa ostatecznie się
rozpłakała. Wszystkie łzy, które dusiła w sobie przez ostatnie miesiące
znalazły wreszcie ujście.
– Myślę, że powinnaś już iść –
wyszeptała między szlochami.
– Jeśli teraz wyjdę, nigdy już nie
wrócę – odparła niewzruszona Patrycja. Ewa nie potrafiła jej odpowiedzieć, więc
tylko ukryła twarz w dłoniach. – Jeśli sądzisz, że to nigdy nie powinno się
przytrafić, po prostu pokiwaj głową.
Ale Ewa nie potrafiła. Sfrustrowana
Patrycja wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
To koniec.
Ewa upadła na kolana i cisnęła
butelką w drzwi. Szkło rozprysło się po pokoju na miliony kawałków, a z jej
gardła wydał się okropny wrzask.
– Kocham cię – wyrwało się między
łzami.
Ale nie było już nikogo, kto mógłby
jej odpowiedzieć.
_____________________________________________________
Spaprałam. Nawet nie wiem, co z tego wyszło i po konsultacji z niezawodną Eller miałam nie publikować albo chociaż poprawić najpierw, ale nie do końca wiem, co tu mogę pozmieniać. Tak to tutaj po prostu zostawię, dobra? Dobrze mi się to pisało i to chyba było dobre ćwiczenie, więc co mi tam.
Następnym razem będzie fanfic. Może coś przyjemniejszego tym razem?
Tematyka jest taka, a nie inna i jak chcesz hejtować, to zrób to w swoim pamiętniczku. Takie komentarze usuwam.
ooo jakie smutne :< bardzo mi się podobało, zakładam że sama nie jesteś lesbijką, i powiem ci że całkiem dobrze udało ci się oddać relację kobieta-kobieta i ich emocje, mówi ci to dziewczyna w szczęśliwym związku z dziewczyną! czekam wiernie na kolejne teksty ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ta opinia wiele dla mnie znaczy :D.
UsuńTym razem niezbyt mile mnie zaskoczyłaś, spodziewałam się czegoś lepszego, ale i tak podziwiam Ciebie za to jak piszesz.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie precyzujesz, co dokładnie co się nie podoba.
UsuńKażdy ma lepsze i gorsze teksty, ale i tak nie uważam tego za wybitnie złe czy słabe. Nie jestem zadowolona, ale mogło być jeszcze gorzej. Dla mnie jest lepszy niż 730 dni ;)
Oczywiście, że tak. Opowiadanie trochę nie w moim klimacie, słabo mi się podobała fabuła. Jednak cała reszta jest według mnie perfekcyjna. Zaznaczyłam, że podziwiam Ciebie za to jak piszesz, bo na przykład ja nie dorastam Ci do pięt. Widzisz, ja wolę zdecydowanie 730 dni ;)
UsuńWyszło na to, że podkopałam twoją pewność siebie. To nie jest złe, wręcz przeciwnie. Nadal brakuje mi tu jakiegoś wyjaśnienia, ale jak zwykle jestem zachwycona samym stylem, opisem. Propos powyżej wspomnianego 730, ten tekst jest lepszy. Bo jest wyzwaniem. Czymś nowym, intrygującym, ciekawym. Zawsze wynajdujesz ciekawe pomysły, niby proste, ale intrygujące. Brawo.
OdpowiedzUsuńWeny, Alicjo.
W S P A N I A Ł E ! Nie wiem czemu, ale Twoje opowiadania mi się bardzo podobają, mimo że przeczytałam dopiero trzy (to jest trzecie). I nie mam pojęcia czemu piszesz że wymaga poprawek, moim zdaniem to i tak świetne! Nie spaprałaś tego, serio.
OdpowiedzUsuńNie mogę przeżyć że Ewa nie próbowała odnowić kontaktu :<
OdpowiedzUsuńTO JEST TAAAKIE SMUTNE :C
OdpowiedzUsuńBoli mnie to opowiadanie. Dotyka głębi mojej duszy i moich własnych doświadczeń. </3.
Świetnie piszesz.
Ala, kiedy cos nowego, ja tu juz wszystko 5 raz czytam XD.
JESZCZE JAKIEŚ 4 STRONY MI ZOSTAŁY I POPRAWKI, JUŻ TAK BLISKO.
UsuńAle mam nadzieję, że 60 stron syrenkowości wynagrodzi wam tę postępującą posuchę od czerwca :3.