Zaczyna się od
bieli. Gdzie nie spojrzysz, otacza cię tylko ta okropna biel. Nie ma ścian, nie
ma podłóg, a ten kolor jest wręcz oślepiający. Wypala oczy i nie jesteś w
stanie się do niego przyzwyczaić.
Halo? przechodzi ci przez myśl, bo
przecież musi tu być ktoś inny niż ty. Ktokolwiek.
– Jest tu
kto?! – zdajesz się pytać, ale z twoich otwartych ust nie wydobywa się ani
jeden dźwięk. Nagle biel nie wydaje się już taka straszna – o wiele gorsza jest
ta brzęcząca w uszach cisza. Twoje przyzwyczajone do szumu technologicznych
gadżetów zmysły nie potrafią się do niej dostosować. Postanawiasz iść. Nie
masz pewności, czy faktycznie słyszysz swoje kroki, czy twój mózg może tylko
dorabia ten dźwięk, w odpowiedzi na tę nienaturalną ciszę.
Ile już tak
idziesz? Raz, dwa, trzy… chcesz liczyć swoje kroki, ale właściwie nie wiesz już,
czy robisz to właściwie? Osiem, dziesięć, jedenaście? Dziewięć? Ile czasu
upłynęło? Jak daleko jesteś?
Czujesz pot
wstępujący na twoje skronie. Oddech przyspiesza, ale nie słyszysz sapania.
Wciąż tylko ta cisza.
I biel.
A ty idziesz
uparcie, wciąż do przodu, przynajmniej tak ci się zdaje. Może jednak delikatnie
skręcasz? Nie ma znaczenia, bo i tak nie mijasz żadnych charakterystycznych
punktów. Prawdę mówiąc, nie mijasz też tych niecharakterystycznych. Nic nie
mijasz. Po prostu biel.
Mieni ci się w
oczach. Masz wrażenie, że ręce czasem ci znikają, ale wiesz, że to tylko
złudzenie optyczne. Chyba. Próbujesz coś powiedzieć, ale dociera do ciebie, że
nie słyszysz. Czy to słuch szwankuje czy mowa? Czy ręce też zanikają czy to
biel cię przytłacza?
Halo? zdajesz się myśleć, ale nie masz
już pewności, czy słyszysz własne myśli. Cisza zdaje ci się wżerać w mózg i
masz tylko nadzieję, że w końcu kogoś spotkasz. Kogokolwiek.
Biegniesz.
Biegniesz, ile sił w nogach i teraz masz już pewność, że tak naprawdę nie
słychać żadnych kroków. Mimo tego nie zatrzymujesz się, dopóki nie opadasz z
sił. Upadasz. Masz wrażenie, że widzisz wydmuchiwane obłoczki powietrza, ale
już wiesz, że to niemożliwe. Szukasz bodźców, więc dotykasz podłogi. Najpierw
raz, ostrożnie. Po chwili z nożem paniki na gardle gwałtownie kładziesz na
ziemi otwartą dłoń. Coś ją zatrzymało, przecież wiesz, że coś ją zatrzymało, bo
nie spadła, a mimo to... niczego nie czujesz.
Wstajesz i
dotykasz swojej twarzy. Musisz jej dotykać. Widzisz to. Czemu nadal nic nie
czujesz? Narasta w tobie panika. Przegrywasz.
Nie szukasz
wyjścia. Nie ma go. To oczywiste. Szukasz czegoś innego. Kogoś. Kogokolwiek. Z
kim można porozmawiać, na kogo można popatrzeć, kogo można posłuchać i dotknąć.
Kogokolwiek, komu opowiesz o tym wszystkim.
I nagle
zdajesz sobie sprawę, że nie wiesz, o czym chcesz mu opowiedzieć. Co się stało?
Gdzie jesteś? Kim jesteś? Nie wiesz.
Nic nie wiesz.
Nie wiesz
nawet, czy teraz mówisz. W jakim języku myślisz? Czy to są właściwie jakieś
konkretne słowa? Co to są słowa?
Szaleństwo
przysłania ci wszelki widok i jak spragniony szuka oazy na pustyni, tak ty
czołgasz się w poszukiwaniu ostatniej kropli nadziei: towarzysza.
Ale nie
znajdziesz go. Jesteś tylko ty. Zawsze tylko ty. Tylko ty i biel.
Świetne. ♥
OdpowiedzUsuńChociaż nie przemawia do mnie piekło jako miejsce pełne bieli. Właściwie, to zawsze je sobie wyobrażałam tak samo, tylko zamiast bieli była czerń. <.<
Czerń dawałaby zupełnie inny efekt i inne złudzenia.
UsuńJestem nie wierząca, ale jeśli jest jakieś miejsce gdzie na prawdę nie chce trafić po śmierci to właśnie je opisałaś
OdpowiedzUsuńTo jest cholernie cudowne, a jednocześnie przerażające
A ja jestem wierząca i wierzę też, że piekło musiało się trochę zmodernizować przez te wszystkie lata :P.
UsuńDziękuję :)
Zakochałam się w tym opisie. Naprawdę masz talent! (Chociaż wiem, że nie lubisz tego zwrotu, więc dorzucę: widać tu owoce Twojej ciężkiej pracy, wyrzeczeń i nieustannego szlifowania warsztatu :D)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3.
UsuńA tam od razu nie lubię :v. Są po prostu lepsze komplementy ^^ (na przykład ten nawias XD).
Brrr, przerażające... tak naprawdę mogłoby wyglądać piekło. Podoba mi się budowanie napięcia w tym tekście, aż sama czułam przerażenie i panikę.
OdpowiedzUsuńPustka, biel, samotność...
Pozdrawiam ciepło!
P.